Grzegorz Eberhardt ("Rzeczpospolita", nr 80, 4 kwietnia 2007 r.)

 

WSZYSCY WROGOWIE JÓZEFA MACKIEWICZA

Nadchodzi finał sporu sądowego o prawa autorskie do twórczości Józefa Mackiewicza. 17 lipca 2006 roku sąd niższej instancji przyznał je pani Ninie Karsov-Szechter. Dziś ma się odbyć rozprawa apelacyjna. Proces, który trwa od trzynastu lat, zadecyduje o obecności w kraju twórczości jednego z najprzedniejszych naszych pisarzy.

Autora mistrzowsko zapisującego historię Europy Wschodniej pierwszej połowy XX wieku – od Sprawy pułkownika Miasojedowa poprzez Lewą wolną (opowieść o wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920) i Karierowicza (powieści dopełniającej obraz wojny i pierwszych lat pokoju w wolnej Polsce). Trudny czas międzywojnia streścił Mackiewicz Buntem rojstów, pracą pozornie reportażową. Drugą wojnę zapisał w powieściach Droga donikąd, Nie trzeba głośno mówić. Była jeszcze Kontra, czyli rzecz o zdradzie alianckiej wobec poddanych sowieckich. I oczywiście, najważniejsze jego dzieło – świadectwo katyńskie.

Mackiewicz – nigdy

Niestety, pisarz miał potężnych wrogów, którzy nie ułatwiali mu życia. W PRL praktycznie nie istniał, a jeśli już, to na ustach np. Józefa Cyrankiewicza wyzywającego go od renegatów. Nawet powstanie podziemia wydawniczego nie pomogło. Nie polepszyło mu się ani w roku 1980, ani w następnym. Gdy na zebraniu Nowej w roku 1981 któryś z uczestników spotkania zgłosił chęć druku jednej z pozycji Józefa Mackiewicza, obecny tam Adam Michnik pomysł uciął kategorycznym zapewnieniem: "Po moim trupie, Mackiewicz nigdy".

Józef Mackiewicz jednak zaistniał – w dziewięciu wydaniach Kontry; siedmiu edycjach Zwycięstwa prowokacji; pięciu Sprawy pułkownika Miasojedowa; po cztery Lewa wolna, Nie trzeba głośno mówić, Fakty, przyroda, ludzie oraz Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy. Miały także miejsce trzy mutacje Drogi donikąd, Drogiej Pani, i również trzy W cieniu krzyża; dwukrotnie wznawiano zbiór nowel Ściągaczki z szuflady Pana Boga. W sumie do roku 1989 w podziemiu ukazały się 62 wydania prac Józefa Mackiewicza. I bardzo liczne przedruki poszczególnych artykułów w prasie niezależnej.

Po roku 1990 książki Józefa Mackiewicza publikuje jednak już tylko i wyłącznie londyńskie wydawnictwo Kontra. I to rzadko. Rzec można – niechętnie, jakby wbrew woli wydawcy. A jest nim pani Nina Karsov-Szechter.

Blokada wydawnicza

Józef Mackiewicz miał dwie córki. Młodsza, Idalia Żyłowska, mieszkała w Wilnie, starsza, Halina Mackiewicz – w Warszawie. W roku 1990 pani Halina, w uzgodnieniu z Idalią, zwróciła się do p. Niny Karsov-Szechter z propozycją ugody. Na list adresatka nie odpowiedziała, zamiast tego pani Halina otrzymała oficjalne pismo angielskiego adwokata wyrażającego zdziwienie jej żądaniami. Córkom Józefa Mackiewicza nie pozostało nic innego, jak wnieść sprawę do sądu.

W 1993 roku rozpoczął się proces o stwierdzenie praw spadkowych po pisarzu, czyli – praktycznie – przeciw p. Karsov-Szechter. Wyrok pierwszej instancji nie wróżył nic dobrego. Zdawali sobie z tego sprawę członkowie kapituły Nagrody imienia Józefa Mackiewicza. Zaniepokojeni werdyktem z 17 lipca 2006 roku, przyznającym prawa autorskie właścicielce wydawnictwa Kontra, 11 listopada tego samego roku wydali oświadczenie:
Sposób dysponowania przez Ninę Karsov-Szechter prawami autorskimi do spuścizny Józefa Mackiewicza, ograniczenia w wydawaniu jego dzieł (w tym blokada tłumaczeń na języki obce), nieuzasadnione i absurdalne opatrywanie egzemplarzy jego utworów narzucaną interpretacją postawy pisarza (że mianowicie Józef Mackiewicz nie chciałby wydawać swych utworów w Polsce) - wszystko to narusza zasadniczo dobra osobiste Józefa Mackiewicza. Kapituła wyraża swój stanowczy i uzasadniony sprzeciw wobec tej sytuacji. W trosce o dobro kultury i literatury polskiej zwracamy na te fakty uwagę czytelników, ale także czynników odpowiedzialnych za polską kulturę, a w szczególności Ministra Kultury.
Podpisali: Halina Mackiewicz, Jan Michał Małek, Stanisław Michalkiewicz, Elżbieta Morawiec, Andrzej Nowak, Marek Nowakowski, Włodzimierz Odojewski, Jacek Trznadel, Maciej Urbanowski, Zbigniew Zarywski, Rafał A. Ziemkiewicz.

Dziwne czasy

– To były dziwne czasy, przez Panią nie-do-pojęcia – te słowa chciałem nieraz na głos wypowiedzieć, przysłuchując się posiedzeniom sądu w sprawie praw autorskich po Józefie Mackiewiczu.

Adresatem ich byłaby sędzia prowadząca sprawę, niewiasta nie mająca lat więcej niż trzydzieści. Niestety, to, że jest młoda, podpowiadała nie tylko jej uroda. Ochota komentowania nachodziła mnie szczególnie mocno w chwilach, gdy przejawiała... irytację. Irytację wobec pisarza i jego córki, pani Haliny Mackiewicz. Sądząca wydawała się być pewna, że, po prostu, nie chciało im się wydać paru marek czy złotych na wizytę u notariusza dla spisania regularnego testamentu.

Józef Mackiewicz nie był przesadnie oszczędny. Po prostu, czasy były dziwne. Dbałość ojcowska mogła być niebezpieczna szczególnie w przypadku Idalii, mieszkanki jeszcze bardziej zbolszewizowanego kraju niż PRL.

Mackiewicz w roku 1969 ciężko zachorował, co sprowokowało go do spisania ostatniej woli. Do pierwszej wersji testamentu z roku 1965, napisanej po polsku i bez poświadczenia notarialnego, dołożył nową. Jest ona już sformułowana w języku niemieckim i formalnie potwierdzona.

Powinność zadbania o swą twórczość nałożył na osobę mu najbliższą – towarzyszkę życia, Barbarę Toporską, która tak jak i on przebywała w wolnej części świata. Jednak gdy tylko nad Wisłą zaistniały niezależne od PZPR podziemne wydawnictwa, Mackiewicz przekazał swej "warszawskiej" córce prawa autorskie na Polskę – czyli jej podziemne państwo. Przekazania tego nie uczynił notarialnie, bo było to niemożliwe. Ewentualna wpadka takiego oficjalnego dokumentu groziła p. Halinie poważnymi konsekwencjami. Od nacisków czy szantaży po działania stricte urzędowe, jak np. domiar podatkowy.

Ojciec o swej decyzji napisał w liście przemyconym do kraju w roku 1982 przez przyjaciółkę pani Haliny, Marię Marczak. Pani Halina pokazała ten list kilku osobom – np. pisarzowi Markowi Nowakowskiemu, podziemnemu wydawcy Mirosławowi Kowalskiemu, też pisarzowi i swojemu krewnemu Kazimierzowi Orłosiowi – po czym go zniszczyła. Nie ze strachu, bo do strachliwych nie należała, czego dowodem jest chociażby fakt, że przez całe lata 80. prowadziła u siebie skrzynkę kontaktową, a także kolportaż bibuły.

Marek Nowakowski i pozostali wymienieni wystąpili przed sądem, potwierdzając treść listu; w tym fakt scedowania praw na córkę. Oni czytali ten list. Natomiast inny świadek, także zeznający przed sądem, Włodzimierz Odojewski – ówczesny (w roku 1982) pracownik sekcji polskiej Radia Wolna Europa, mieszkaniec Monachium – słyszał o tym osobiście od Józefa Mackiewicza.

Mackiewicz pisał o prawach na Polskę, bo jego córka była wtedy mieszkanką państwa bez kontaktu z Zachodem. Zresztą, na Zachodzie sprawnie – jak wydawało się państwu Mackiewiczom – kwestiami wydawniczymi zajmowała się Nina Karsov-Szechter.

Książki nie dla Polaków

Minione od śmierci Mackiewiczów dwadzieścia kilka lat udowodniły jednak, że pani Karsov-Szechter nie jest godna być wykonawczynią testamentu Barbary Toporskiej. W roku 1993 ukazał się w "Kulturze" paryskiej tekst przyjaciółki domu Mackiewiczów, p. Niny Kozłowskiej: "Józef Mackiewicz nie miał żadnych zastrzeżeń przeciwko udostępnianiu swych dzieł czytelnikom w Polsce, zastrzeżenia miał jedynie co do tego, kto i w jakiej formie ma je udostępniać. W dzisiejszej całkowicie zmienionej sytuacji politycznej – aczkolwiek jeszcze dalekiej od wymarzonego przez nas ideału – nie ma już powodu, aby książki Józefa Mackiewicza nie miały być ogólnie dostępne w Polsce" – pisała.

Kazimierz Orłoś pytał zaś: "Jeśli jednak – jak uważa pani Nina Karsov – istotnie tylko ona jest spadkobierczynią praw autorskich, uzasadnione będzie pytanie, w jaki sposób dba o interesy zmarłego pisarza, a więc przede wszystkim o powszechny dostęp do jego książek? (...)".

Reasumując: działania Niny Karsov-Szechter są niemoralne. Moralne byłoby bowiem porozumienie się w kwestii praw autorskich, np. w roku 1990, z córkami Józefa Mackiewicza. Moralne byłoby spowodowanie zaistnienia, w proporcjach godnych swej wielkości, twórczości Mackiewicza w Polsce i na świecie. Szczególnie na rynku rosyjskim, na Litwie, Białorusi, Ukrainie. Tymczasem, jak informuje na swej stronie internetowej Jacek Trznadel: "W Moskwie leży gotowy przekład Zwycięstwa prowokacji (w tłumaczeniu znawczyni Mackiewicza, pani Worobiow). Edycję blokuje p. Karsov-Szechter". Litewskie wydawnictwo Versus Aureus nie otrzymało zgody od Karsov na edycje książek Mackiewicza.

Ale jej działania są niemoralne także wobec Mackiewicza, który kiedyś jej zaufał, podobnie jak jego żona, Barbara, cedując na nią – testamentowo, przynależne jej prawa autorskie po zmarłym mężu. Zrobiła to, ufając, że testament ten będzie wykonywany godnie, rzetelnie i z pożytkiem dla twórczości pisarza.

 

 

powrót

 

strona główna