Juliusz Mieroszewski do Jerzego
Giedroycia, 13 lipca 1954
Mackiewicze darzą mnie
zainteresowaniem. Spędziłem całe niedzielne popołudnie
na rozmowie z Józefem i Basią Mackiewiczami.
Interesujące rzeczy mówił o Monachium. Poza tym
jest to biedny skompleksowany facet.
Jerzy Giedroyc do Juliusza
Mieroszewskiego, 4 sierpnia 1954
Co do Józefa Mackiewicza, to nie ma
Pan racji. On doskonale zarabia, gdyż masę drukuje w
detroickim „Dzienniku Polskim” (naprawdę
kilometry), poza tym ona, o ile się orientuję,
pisuje (bodaj anonimowo) omówienia książek
krajowych do „Voice”. To im daje na pewno
masę forsy. Mackiewicza mało znam, myślę, że więcej
jest w nim „rosyjskości” niż jakiegoś
celowego „świnienia się”. Był on w
najbliższym kręgu Studnickiego do końca i to się
na nim odbiło.
Jerzy Giedroyc do Juliusza
Mieroszewskiego, 23 marca 1956
Tych stypendystów FE [Wolnej Europy
– przyp. red.] jest więcej: dostał takie
stypendium Parnicki, Gombrowicz. Ogółem zdaje się
16 osób. Niestety porachunki akowskie sprawiły, że
Nowak [Jeziorański] utrącił J. Mackiewicza. Miałem
z Nowakiem na ten temat dość burzliwą rozmowę i
prawdopodobnie będę miał drugą z Korbońskim
(...). Bardzo namawiam, by Panowie jako Związek wzięli
inicjatywę w rękę i wyjaśnili wreszcie sprawę
tych ciągnących się zarzutów kolaboracji. Nie sposób
tego ciągnąć w nieskończoność, bo się robi
ludziom krzywdę i daje łatwy żer propagandzie reżymowej.
Co Pan o tym myśli?
Jerzy Giedroyc do Andrzeja
Bobkowskiego, 27 stycznia 1957
Mackiewicza lubię, ale w polityce
jest idiota. To co pisze (bardzo ładnie zresztą), to
mi do obrzydzenia przypomina przedwojenną emigrację
rosyjską. Ale lubię go osobiście, cenię jako
talent i jeśli wydaję jego książkę, której
zapowiedź widział Pan w „Kulturze”, to
dlatego, że książka jest dobra, antyrosyjska,
wykazująca głupim rodakom, że w Związku Sowieckim
są nie tylko Rosjanie, ale i inne narody walczące o
wolność no... i przestrzeżenie przed Zachodem, który
doskonale potrafi wydawać bolszewikom niewygodnych
aliantów. [Chodzi o Kontrę, wydaną w roku
1957 – przyp. red.]
Andrzej Bobkowski do Jerzego
Giedroyca, 5 czerwca 1957
Mackiewicz z „Kontrą”
niesmaczny. Zgoda, cacy, cacy, ale te Kozaki nie były
żadnymi aniołkami i nie tylko Kozaków wydawali na
siłę. Wcale nie jestem tym zachwycony.
Jerzy Giedroyc do Jerzego
Stempowskiego, 24 czerwca 1967
Trudno mi coś powiedzieć o
Toporskiej. To niewątpliwie zdolna kobieta,
straszliwie zakompleksiona, jak i jej mąż, Józef
Mackiewicz. Jest przy tym chora od paru lat na raka.
Stan, zdaje się, ciężki. Jest u nich dość ciężko.
Ona właściwie w tym małżeństwie zarabia,
freelasując w „Voice of America”. Nowak [Jeziorański]
nienawidzi Józefa Mackiewicza, jest zwolennikiem
odpowiedzialności rodzinnej i jej nie wpuszcza na
krok. Tak zresztą, jak kiedyś było z żoną Kozłowskiego.
Witold Gombrowicz do Jerzego
Giedroyca, 26 maja 1969
Zaatakowałem Mackiewicza, gdyż uważam,
że jego wpływ ogłupiający zanadto daje się we
znaki. W ogóle konserwatyści obsiedli emigrację.
[Komentarz
autora strony, Grzegorza Filipa]
To wszystko, co mieli do powiedzenia na temat Józefa
Mackiewicza w listach do siebie Bobkowski, Giedroyc,
Gombrowicz, Mieroszewski i Stempowski w latach
1946-69, a więc w czasie, gdy ukazały się wszystkie
najważniejsze powieści Mackiewicza: Droga donikąd
(1955), Karierowicz (1955), Kontra
(1957), Sprawa pułkownika Miasojedowa (1962), Lewa
wolna (1965) i Nie trzeba głośno mówić
(1969). Kontra i Nie trzeba głośno mówić
ukazały się nakładem Instytutu Literackiego w Paryżu.
Pozostałe wyszły w Londynie.
Cytaty zaczerpnięto z edycji listów z archiwum
„Kultury” Wydawnictwa Czytelnik. |